poniedziałek, 1 września 2014

La nuit

Obudziłem się z samego rana, a ponieważ byłem już przygotowany do dzisiejszej nocy, zacząłem czytać eseje, które przesłali mi studenci. Nie mogłem się jednak skupić na pracy, gdyż moje myśli zajmowała wczorajsza rozmowa z Cecilem. Nie dość, że był uroczy, to jeszcze całkiem zabawny. Zaprosiłem go do siebie, ale powiedział, że zamierza spędzić noc oczyszczenia z siostrą. Liczyłem jednak na to, że zmieni zdanie. Może to nie było rozsądne, ale wiązałem z tą znajomością duże nadzieje. Chciałem, aby Cecil przyszedł tutaj, zainteresował się naszą działalnością. Były też inne nadzieje, których nie miałem jeszcze odwagi formułować nawet w myślach, a które dosyć skutecznie utrudniały mi pracę.
Nieco później przybyło mi jeszcze jedno utrudnienie w postaci córki Williama, Marceline. Dziewczynka weszła do mojego gabinetu i wdrapała się na krzesło stojące przy biurku. Przez chwilę nic nie mówiła, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Co pan robi? - spytała w końcu.
- Sprawdzam prace moich studentów - wyjaśniłem.
- Jest pan nauczycielem, jak mój tato?
- Tak - odparłem. - Chwilowo.
Odniosłem wrażenie, że ta odpowiedź nieco zasmuciła Marceline.
- Myślałam, że jest pan rewolucjonistą - wyznała. Uśmiechnąłem się na te słowa.
- Jestem rewolucjonistą - odpowiedziałem. - Ale nawet rewolucjoniści mają normalną pracę. No, przynajmniej większość z nich - zaśmiałem się.
Marceline spędziła ze mną całe przedpołudnie, głównie przyglądając się temu, co robiłem i od czasu do czasu zadając mi pytania. W końcu postanowiłem odłożyć laptopa i zacząłem rozmawiać z dziewczynką o historii. Wykazywała większe zainteresowanie, niż moi studenci. Dopiero gdy ludzie zaczęli się zbierać, podeszła do Williama.

Wszystko szło zgodnie z planem. Moi goście przyszli punktualnie. William i Janet zaczęli wydawać pierwszy posiłek. Zjadłem swoją porcję i usiadłem w gabinecie z laptopem na kolanach. Obserwowałem podwórko za pomocą kamer, które Hugh nam sprezentował razem z całym systemem zabezpieczeń. Nadal liczyłem na to, że Cecil przyjdzie, on jednak się nie pojawiał.
- Zaraz się zacznie - stwierdził Isaac. Nie zauważyłem nawet, kiedy wszedł.
- Już? Chyba doświadczyłem zagięcia czasoprzestrzeni - zażartowałem. - Już schodzę - powiedziałem, odkładając laptopa na biurko i skierowałem się w stronę drzwi.
Akurat, gdy znalazłem się na dole, rozbrzmiał dźwięk syren. Odczekałem chwilę, a gdy ucichły, stanąłem po środku salonu i powiedziałem kilka słów do zebranych. Zacząłem od podziękowania osobom zaangażowanym w organizację wszystkiego, po czym przeszedłem do ważniejszych tematów. Skończywszy mówić do tłumu, zabrałem się za rozmowy z poszczególnymi osobami i małymi grupkami. Najpierw pytałem, czy niczego im nie brakuje, by po chwili przekonywać, że najwyższy czas podjąć działania przeciwko niesprawiedliwemu systemowi.

3 komentarze:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony