niedziela, 7 września 2014

Awakening

Sen nie chciał trwać zbyt długo. Nie potrafiłem całkowicie odsunąć myśli, że tej nocy na ulice wyszły wszelkiej maści potwory i nie, nie mogłem stwierdzić, że to po prostu mnie nie dotyczy kiedy ukrywałem się na nie do końca legalnym zgrupowaniu. Właściwie, zdrzemnąłem się tylko, a kiedy alkohol przestał działać na mnie znieczulająco, nie mogłem dłużej udawać, że śpię.
Wyszedłem z sypialni i starałem się odnaleźć Adama. Powinienem był pewnie przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie, ale skoro nie miał większych zastrzeżeń, nie miałem zamiaru robić z siebie idioty. Potrzebowałem bliskości, byłem pijany i wygłupiłem się.
"Nie po raz pierwszy." Głos Jacks mojej w głowie omal nie przyprawił mnie o cholerny zawał serca.
Zapukałem do gabinetu, który był jednym z najbliższych pomieszczeń i zajrzałem do środka. Dwóch mężczyzn, spojrzało na mnie pytająco. W jednym z nich rozpoznałem lekarza, który mnie odratował.
- Hej... - Rzuciłem, niemrawo, nadal zaspany. - Chciałem ci podziękować za to, co zrobiliście. - Powiedziałem, bez przekonania.
Należało to zrobić i moje chęci były drugorzędne w tej chwili.
- Nie ma za co. To był mój obowiązek. - Rzucił, zerkając na drugiego mężczyznę.
- Nie chcę wam przeszkadzać, chciałem tylko zapytać, czy nie wiedzie gdzie jest Adam?
- Widziałem go ostatnio w kuchni, ale to było z dwie godziny temu. - Lekarz wzruszył nieznacznie ramionami.
Nie czułem się wśród nich specjalnie mile widziany. Facet, którego imienia nie znałem unikał mojego wzroku jak ognia. Trudno było mu się dziwić, jakiś szaleniec wpada do nich w noc oczyszczenia usiłując popełnić samobójstwo? Co innego może mu odwalić?
- Dzięki. - Rzuciłem cicho, po czym skierowałem się ku schodom.
Adama odnalazłem w pustej już kuchni. Siedział na krześle i zdawało się, że gra na telefonie, lub pisze smsa. Bez słowa podszedłem do niego i oparłem się o parapet.
- Myślałem, że jeszcze śpisz? - Zapytał, zdziwiony moim widokiem.
- Spałem. - Skinąłem głową.
Przez chwilę patrzyłem na niego w ciszy, gdy odkładał telefon.
- Chyba jestem Ci winien pewne wyjaśnienia. - Westchnąłem, spuszczając wzrok. Już chciał mi przerwać, ale kontynuowałem. - Powiedziałeś, że jesteś zły, bo nie rozumiesz dlaczego wpadłem tu z żołądkiem pełnym wódki i prochów.
Szybko zdobyłem jego pełną uwagę.
- Prawda jest taka, że ten wasz psychiatra nic nowego mi jutro nie powie. Mam już papiery, z pięknym F33 wbitym na stałe. Przewlekła depresja, epizod ciężki bez symptomów psychotycznych. - Wzruszyłem ramionami, choć wypowiadanie tych słów było dla mnie jak przyznawanie się na nowo do tego, jak żałośnie nieudolny jestem. - I tak od szesnastego roku życia. Przynajmniej oficjalnie. - Dodałem.
Mężczyzna milczał z cierpliwością, za co byłem mu wdzięczny. I czułem, że ma tym większe prawo do wyjaśnień. Zrzuciłem na niego coś, czego nie powinienem.
- To nie była moja pierwsza próba samobójcza, Adam. I pewnie nie będzie ostatnia, nie kiedy zostałem z tym wszystkim sam... - Westchnąłem ciężko.
- Mimo wszystko uważam, że powinieneś spotkać się z lekarzem. Jeśli sytuacja tak się przedstawia, powinieneś być pod lepszą opieką medyczną. Poza tym i tak zabieram cię na prześwietlenie. - Wyjaśnił, spokojnie.
Sądził, że wszystkie problemy można rozwiązać. Naiwny idealista.
- Nie mam złamanych żeber. - Podwinąłem koszulkę i obejrzałem się. - Zaufaj mi, miewałem złamane żebra i wiem jak to boli. Nie byłbym w stanie podnieść ręki przez dzień lub dwa. - Pokręciłem głową. Stłuczenie było widoczne, ale nie wyglądało jakkolwiek dramatycznie.
- Dziękuję Ci za pomoc i przepraszam, że Cię w to wciągnąłem. Nie wiedziałem gdzie mógłbym się podziać, byłeś jedyną osobą, która przychodziła mi do głowy. Facet od piwa i zupki chińskiej. - Zaśmiałem się cicho.

5 komentarzy:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony