wtorek, 16 września 2014

Les pourparlers

Wyszedłem z łazienki i udałem się na dół, sprawdzić czy wszystko w porządku. Zmęczenie, jakie odczuwałem, nie było w stanie pozbawić mnie dobrego nastroju. W kuchni zastałem Madison i Isaaca, którzy robili kanapki.
- Masz ochotę na kanapkę, herbatę? - spytała kobieta.
- Zrobię sobie herbatę, nie przeszkadzajcie sobie w pracy - odpowiedziałem z uśmiechem, sięgając po szklankę.
Ludzie zaczęli wstawać i przychodzić na śniadanie. Przeniosłem się do salonu, aby nie zajmować miejsca w nieco zatłoczonej kuchni. Usiadłem pod ścianą i spokojnie piłem herbatę, wypatrując od czasu do czasu Cecila, który najwyraźniej nie zszedł jeszcze na dół. Obserwowałem ludzi, zmęczonych, ale wyraźnie zadowolonych z tego, że ta noc zbliża się już ku końcowi. Na drugim końcu pokoju dostrzegłem Williama z córką. Dziewczynka pomachała do mnie, uśmiechając się szeroko.
Opróżniłem szklankę herbaty, więc wstałem, aby zrobić sobie kolejną i zjeść kanapkę, zanim Charlie znów nakrzyczy na mnie za zaniedbywanie potrzeb. Drogę do kuchni przecięła mi Madison.
- Zwariowałeś? - spytała, gdy odeszliśmy do nieco mniej zaludnionej części przedpokoju. - Myślałam, że chcesz obalać system, a nie utrzymywać status quo?
- Co masz na myśli? - spytałem, przyglądając się jej. Nie miałem pojęcia, o co mogło chodzić.
- Powinieneś lepiej dobierać sojuszników. Jesteś młody i głupi, ale to nie usprawiedliwia faktu, że ściąganie tu kolesi pracujących dla mafii jest odrobinę nierozsądne, nie uważasz?  Co robi tu Bates?
Niestety, jej słowa nie rozjaśniły mi sytuacji ani trochę. Nie mówiąc już o tym, że poczułem się nieco urażony. Młody i głupi? Przynajmniej pomagałem ludziom, a ona kręciła się tutaj, mówiąc zagadkami.
- Jaki Bates? O kim ty mówisz?
- Bates, Cecil Gershwin. Urodzony piętnastego lipca 2000 roku w Ohio. Sierota. Między 2004 a 2018 przebywał w opiece zastępczej wraz z siostrą bliźniaczką. Obecnie oboje pracują dla miejscowej mafii. Ona się prostytuuje, on jest barmanem i miesza się w dilerkę - powiedziała. Zacząłem zastanawiać się, czy Madison potrafiłaby wyrecytować podobną formułkę na temat każdego człowieka, o jakiego bym ją spytał. Zanim jednak zdążyłem to rozważyć, dotarł do mnie sens tych słów. Praktycznie nie wiedziałem nic na temat Cecila. To rzeczywiście nieco naruszało procedury bezpieczeństwa... Oczywiście, w rozmowie z Madison, nie mogłem przyznać się do błędu.
- Nie wiem, czy zauważyłaś w jakim stanie on tu przyszedł. Jego próba samobójcza na środku przedpokoju mogła ci umknąć - patrzyłem na nią chłodno. - Uratowaliśmy mu życie, chyba o to w tym wszystkim chodzi, nie sądzisz?
- Przed chwilą nie znałeś jego nazwiska - Madison zaśmiała się ironicznie. - A co, jeśli byłby psychopatą, chcącym zabić wszystkich? - spytała.
- Znam się na ludziach - odparłem, wiedząc, że to żaden argument. Nie mogłem przecież przyznać jej racji. Nie po tym, jak agresywnie zaczęła tę rozmowę.
- Resztę tu obecnych też oceniałeś przy użyciu intuicji?
- Sprawdziłem wszystkich. Cecila nie miało tu być, miał zamiar spędzić czystkę z siostrą. Nie możesz krytykować mnie za to, że uratowałem mu życie - powiedziałem, po czym skierowałem się do salonu. Dostrzegłem Cecila siedzącego w kącie ze szklanką herbaty. Niezależnie od tego, jak oceniałem swoje postępowanie w tej sprawie, musieliśmy sobie wyjaśnić pewne sprawy. Podszedłem do niego.
- Powinniśmy porozmawiać - stwierdziłem. - Chodźmy do mojego gabinetu.

6 komentarzy:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony