środa, 24 września 2014

Breakable

Siedziałam za kierownicą, otulona swoją mocno znoszoną, skórzaną kurtką. Z odtwarzacza płynęły jakieś przeboje z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Próbowałam zagłuszyć nimi myśli.
Zaparkowałam swoją Impalę na absolutnym pustkowiu, pod ścianą lasu, licząc na odrobinę samotności. Po tym jak dowiedziałam się, że znaleziono ciało Irvanne, która była dla mnie jak młodsza siostra, przeżyłam wstrząs. Powinnam była nauczyć się, że w dzisiejszych czasach nie można przywiązywać się do nikogo, być tą zimną suką, za jaką niektórzy mnie uważają, ale w takich chwilach...
W takich chwilach czułam się jak upuszczona filiżanka o cal nad ziemią - antycypowałam rozsypanie się na kawałki. Nic takiego nie miało nastąpić.
W końcu postanowiłam zażyć trochę świeżego powietrza i wysiadłam z samochodu, wyciągając papierośnicę. Zwykle nie paliłam, ale dziś byłam chyba usprawiedliwiona. Padałam z nóg po ostatnim tygodniu.
Usiadłam na bagażniku, opierając stopy o zderzak i zapaliłam cygaretkę. Zaciągnęłam się nią głęboko i trzymałam dym w płucach, mimo, że gryzł. Nawet po przetrzymaniu był gęsty, gdy go wydychałam.
- One Cię zabiją.
Odwróciłam się do źródła tego niemalże zadowolonego głosu. Była nim ciemnowłosa kobieta.
- Jeśli nie one, kto inny to zrobi. - Wzruszyłam ramionami, zaciągając się po raz kolejny.
- Zaparkowała Pani na mojej nieruchomości. - Oznajmiła, wyraźnie niezadowolona.
Zeskoczyłam z bagażnika.
- Gdzie się kończy? Przeparkuję, jeśli to niezbędne. - Westchnęłam cicho. - Nie chcę nikomu przeszkadzać...
Raczej nie chciałam by ktokolwiek przeszkadzał mi.
Kobieta nieoczekiwanie sama usiadła na moim bagażniku i obejrzała się w moją stronę.
- Dopal sobie w spokoju.
Przez chwilę nie byłam pewna co mam robić. Odwróciłam się na pięcie i usiadłam obok niej. Jeśli przeszkadza jej dym powinna była nie zajmować mojego miejsca.
- Ciężka noc? - Zapytała.
- Najbardziej pracowita od lat. - Odparłam oczywistością, podejrzewając, że mam do czynienia z kimś raczej popierającym czystkę. W końcu musiała być zamożna, by posiadać takie tereny, ostatni dom mijałam z pół kilometra stąd.
- Prawdę mówiąc też mnie wymęczyła. - Pokiwała głową. - Na szczęście zdążyłam już odpocząć i zrobić dobry obiad.
Mój brzuch na sam dźwięk słowa obiad zaburczał głośno. Starałam się to zamaskować kasłaniem, ale bezskutecznie. Zaciągnęłam się znów, chcąc stłumić głód.
- Lubisz wątróbkę? - Zapytała nagle kobieta.

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie śmiej się, tylko zrób mi jedzenie i pozwól mi się zdrzemnąć.

      Usuń
  2. obudzisz się jako kadłubek! a na obiadek będą nóżki w galarecie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypraszam sobie! Elizabeth ma zasady!

      Usuń
    2. Nie zostawia kadłubków!

      Usuń
    3. Ej, przeinaczasz fakty :< Chodziło mi o to, że nie robi krzywdy bez powodu, no.

      Usuń
    4. Maddison jest ugodowa więc nie widzę problemu, żeby się jakoś dogadały kto tam co ma jeść.

      Usuń
    5. już niedługo będzie nie tylko ugodowa, ale też ugotowana!

      Usuń
    6. Tylko, jeśli zasłuży!

      Usuń
    7. Powiadasz, że Elisabeth ma zamiar ją rozgrzać? xD

      Usuń
    8. Pffff Ty tylko o jednym.

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony