piątek, 5 września 2014

Le petit gâteau

- Odzyskał przytomność - powiedział Charlie, siadając obok mnie na podłodze. Przez ostatnią godzinę, oparty plecami o ścianę, obserwowałem jak ilość osób w salonie systematycznie się zmniejsza. Robiło się coraz później, coraz więcej ludzi kładło się spać. Nie miałem nic do roboty. Gdybym miał zajęcie, pewnie udałoby mi się zapomnieć o złości, która teraz, jako że miałem dużo czasu na myślenie, narastała.
- Gdzie on jest? - spytałem.
- W łazience, bierze prysznic.
Zacząłem wstawać, ale Charlie dotknął mojego ramienia, po czym poprosił, abym zaczekał i wysłuchał tego, co ma mi do powiedzenia. Czułem, że czeka mnie długi wykład o tym, dlaczego powinienem być delikatny. Wiedziałem też, że jeśli nie wysłucham go teraz, przez następny tydzień, będę musiał wysłuchiwać znacznie dłuższych pouczeń.
- O co chodzi? - spytałem.
- Nie bądź dla niego zbyt ostry. Chłopak próbował się zabić, chyba nie chcesz, żeby rano, po wyjściu stąd powtórzył próbę - mówił. - Spróbuj okazać mu trochę serca.
- Serca?
- Nie wiesz, dlaczego podjął taką decyzję. On potrzebuje pomocy, a nie oceniania.
Przewróciłem oczami w odpowiedzi, wiedząc, że jakiekolwiek słowa wydłużyłyby jedynie tę rozmowę o niczym. Wstałem, minąłem kuchnię, w której Ethan coś szkicował, siedząc na meblach, stanąłem na przeciwko drzwi do łazienki i czekałem, aż Cecil wyjdzie.
Gdy to się stało, nie odezwałem się ani słowem. Zaprowadziłem go do gabinetu, zamknąłem drzwi i dopiero wtedy spytałem:
- Co to miało znaczyć?
- Zabili ją - powiedział cicho. - Moją siostrę - dodał po chwili. - Zamordowali ją. Ja nie miałem się gdzie podziać... Ona zawsze je przynosiła, wiesz? Leki. Nawet teraz o to dbała. Nie chciałem. Ja tylko... Chciałem poczuć się lepiej. Bo to nie może być prawda...
Mówił chaotycznie i urywanie. To, że płakał jeszcze bardziej utrudniało zrozumienie całej historii.
Tylko tego mi brakowało. Wspaniale.

- Więc uznałeś, że połknięcie tych tabletek i przyjście tutaj jest doskonałym pomysłem, tak? Jeśli bałeś się umierać w samotności, trzeba było nie próbować się zabić. - powiedziałem ze złością. - Zastanawiam się jaki proces myślowy zaszedł w tej twojej uroczej główce i nie jestem w stanie zrozumieć.
Cecil nic nie odpowiedział. Stał tylko, oparty o ścianę i płakał. Nie wiedziałem nawet czy dociera do niego to co mówię.
- No i za uratowanie ci życia też pięknie podziękowałeś - kontynuowałem. - Charlie i Finn nieźle się namęczyli, a ty miałeś do nich pretensje. Świetnie.
- Nie prosiłem o ratunek - powiedział cicho.
- Serio? Przyszedłeś do domu pełnego ludzi i liczyłeś na to, że ci ludzie pozwolą ci tak po prostu umrzeć w przedpokoju, tak? Należy ci się kurwa ciasteczko za logiczne myślenie! - krzyknąłem.
Złość powoli zaczęła mi przechodzić. Usiadłem na krześle.
- Spróbuj wziąć się w garść - powiedziałem już spokojniej. - Z rana Finn zabierze cię na prześwietlenie, a później przywiezie z powrotem tutaj. Po południu inny lekarz, znajomy Charliego, przyjdzie porozmawiać z tobą. - Podałem mu chusteczki. - Teraz przestań płakać i chodź na dół, zrób sobie herbatę. Tylko najpierw spytaj Charliego albo Finna, czy możesz, ja się nie znam na tych medycznych sprawach.

9 komentarzy:

  1. Jeśli poczuwasz się do roli mojego nauczyciela logiki, to proszę Cię bardzo, postaw mi pałę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, takimi żarcikami raczej nie zapracujesz na nagrodę dla najlepszego ucznia.

      Usuń
    2. Tylko nie pomyśl czasem, że łatwo będzie zaliczyć.

      Usuń
    3. Zobaczymy, co będziesz mieć do powiedzenia na egzaminie.

      Usuń
    4. A, to egzamin jest ustny?

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony