sobota, 6 września 2014

Drunken lament

Obecność Adama nie pomagała mi zebrać myśli. Kiedy znów usiadł obok mnie, ze szklanką herbaty w dłoniach miałem ochotę osunąć się i oprzeć głowę na jego ramieniu. Był jednak ostatnią osobą, która oferowałaby własną bliskość dla otuchy. Zmęczenie i ból coraz mocniej dawały mi się we znaki. Herbata nie była napojem, który mógłby rozwiązać moje problemy.
- Masz coś mocniejszego? - Zapytałem, zerkając na mężczyznę.
- Słucham? - Uniósł brwi. - Jesteś po płukaniu żołądka. Charlie powiedział, że...
- A ty się go słuchasz. - Prychnąłem. - Słuchaj, mam ochotę palnąć sobie w łeb. - Wstałem powoli, opierając się o ścianę i podszedłem w stronę barku. - Zdrowie mojej wątroby jest dla mnie sprawą drugorzędną. Pozwolisz...?
Mężczyzna nieco zrezygnowany skinął głową, kiedy ja zastanawiałem się czym mam ochotę się urżnąć. W końcu zdecydowałem się na półsłodkie Chardonay. Nie pieprzyłem się z poszukiwaniem odpowiednich kieliszków. Otwarłem butelkę szybkim ruchem, po czym wróciłem zająć miejsce obok Adama. Może odrobinę za blisko.
- Masz zamiar zostać przy herbacie? - Podpuszczałem go, podając mu butelkę.
- Nie powinienem pić. - Pokręcił głową, ale nie brzmiał nazbyt przekonująco.
- Ale masz już serdecznie dość tej pieprzonej nocy, prawda?
Zgarnął wino i pociągnął kilka łyków z butelki. Uśmiechnąłem się do siebie blado.
Herbata poszła w odstawkę na dobre. Adam nie usiłował nawet dotrzymać mi tempa, z resztą to ja miałem się tu podpić, a jedno wino to nie było zbyt wiele na tą okazję.
W końcu miałem porządnie wyjebane na to, czy Adam ma ochotę użyczyć mi ramienia, jako poduszki, czy nie. W mojej głowie królował szary szum, wygłuszający wszystkie negatywne myśli. Miałem to szczęście nie być osobą upijającą się na smutno. Czułem przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele i nieodpartą chęć, żeby pocałować mężczyznę, który tak cierpliwie znosił moje towarzystwo.
- Nie musisz już tu ze mną siedzieć, wiesz? - Zapytałem. - Będę grzeczny.
Adam zdawał się poważnie rozważać wspomnianą kwestię. Lub jakąś inną kwestię. Nie byłem pewien o czym myśli.
Ostatni łyk wina rozgrzał moją krew do czerwoności. Westchnąłem cicho, czując tą cudowną błogość rozchodzącą się po całym ciele.
- Powinieneś się położyć. - Adam wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- Przewidziałeś miejsce dla zbłąkanego wędrowca? - Zapytałem, wstając ostrożnie. Alkohol tłumił tylko część bólu.
-Myślę, że coś się znajdzie.
Wyprowadził mnie z gabinetu, wyraźnie spokojniejszy, niż gdy mnie do niego prowadził.
- Nie musisz mnie tam ciągnąć jak dziecka. - Zaśmiałem się, z jego zadaniowości.  "Weź dziecko. Odstaw dziecko." 
Właściwie byłem mniej pijany, niż można by wywnioskować z tego jak się zachowywałem. Zmuszałem się do rozluźnienia, bo przecież nikt nie chciałby przebywać ze zdołowanym kolesiem z depresją. Przywykłem.

Kiedy zaprowadził mnie do łóżka, usiadłem na brzegu i spojrzałem na Adama z zaciekawieniem. Wyglądał na kogoś zdolnego do okropnych rzeczy, ale co takiego mógłby mi zrobić skoro śmierć była dla mnie optymistycznym scenariuszem?
- Ty się nie kładziesz? - Zapytałem, zdziwiony. W końcu to była chyba jego sypialnia.
- Mam inne rzeczy do roboty. - Odparł cierpliwie, szukając dla mnie pościeli.
- W takim razie dobranoc? - Wzruszyłem ramionami, gdy on podawał mi koc. Kiedy tylko nachylił się nade mną, przyciągnąłem go bliżej i pocałowałem go.

3 komentarze:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony