niedziela, 24 sierpnia 2014

Silence


Wędrowałem przez śródmieście Atlanty. Po mojej prawej biurowce łaskotały obłoki, po mojej lewej w apartamentowcach spożywano właśnie późne kolacje. Słońce zaszło już dobrą godzinę temu, więc jeśli obejrzałbym się, zobaczyłbym jedynie strzępki barwnych chmur. Przede mną zapadał zmrok, rozświetlany jedynie na poziomie nocnych lokali.
Wdychałem z wolna duszący zapach miasta, były to ostatnie podmuchy o nierdzawym charakterze.


Telefon zawibrował w kieszeni, odebrałem.- Dobry wieczór, synku.
- Witaj, mamo.
- Jutro spotykamy się o 16 razem z twoimi siostrami - miałem ich 3. - Tasha już jest, razem z dziećmi - wyraźnie się ucieszyła. Każda z moich starszych sióstr miała już po trójce dzieci. - Jechali przez całe 6 godzin, wyobrażasz to sobie? Utknęli w jakichś nieludzkich korkach, gdzieś pomiędzy...
- Mamo, - przerwałem jej - na czas czystki zostanę w mieszkaniu.
Ucichła.
Uczę się dniami i nocami, wiesz o tym, a i tak mam sporo zaległości. Nie mogę stracić tego wieczoru.
- Tak, oczywiście - odrzekła zrezygnowana. Cały jej entuzjazm opadł i poczułem lekki ścisk w żołądku, ale wiedziałem, że zaraz uporam się z sytuacją. - Miałam jeszcze nadzieję, że może zmienisz zdanie.
- Nie martw się, nikomu nie zaszedłem za skórę.
- Jeremy zostaje u Ciebie?
- Nie, wyjeżdża do rodziców. Będę całkiem sam, to idealna atmosfera do nauki.
- W porządku. Ucz się pilnie, jesteśmy z ciebie tacy dumni synku - westchnęła.


Nie zauważyłem nawet, kiedy doszedłem do stacji metra. Wsiadłem do wagonu i zająłem pojedynczy fotel, byłem już wycieńczony dniem na uczelni i przed oczami pokazywały mi się migoczące świetliki. W dodatku ostatnia godzina w prosektorium sprawiła, że moje ubranie pachniało dziwnie ostro.
- Dlaczego jesteś taki niemiły dla matki? - odezwał się głos. - Nie widziałeś rodziny od świąt, chociaż mieszkacie w jednym mieście. Leonardzie, jesteś bardzo inteligentny i zawsze pozwalano ci na więcej swobody, ale ranisz swoich rodziców - dźgnął mnie palcem, drgnął mi palec, wstałem. Wagon był pusty.


W drzwiach uderzył mnie zapach mocnych przypraw. Na moje nieszczęście kuchnia była otwarta na resztę domu i kiedy Jeremy gotował, jego potrawy czuć było w każdym kącie. Studiował na Emory razem ze mną i Grace. Był przystojnym, czarnoskórym mężczyzną, przerastającym mnie o głowę. Z pewnością gotował właśnie dla jednej ze swoich wielu panien, które sprowadzał tu i uwodził z zaskakującą łatwością. Miał dobry gust, ale nie obchodził się z kobietami szczególnie delikatnie.
- Witaj Jeremy! To co robimy w noc oczyszczenia?


3 komentarze:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony