Obudziłem się o niedorzecznie wczesnej porze, kilka minut po szóstej. Łóżko było puste. Przesunąłem część kołdry odrobinkę, tak aby widzieć większą część sypialni. Kitty stała w pobliżu drzwi, najwyraźniej gotowa do wyjścia.
- Już znikasz?
- A co? Potrzebujesz jeszcze czegoś ode mnie? - spytała, a ja wygrzebałem się spod kołdry i usiadłem na brzegu łóżka.
- Ile ty masz lat?
Teraz wyglądała znacznie młodziej niż wczorajszego wieczoru. Mam nadzieję, że jest pełnoletnia, pomyślałem. Bez przesady, nie jest aż tak młoda, zganiłem siebie po chwili.
- Nie wiesz, że dam nie pyta się o wiek? Dwadzieścia siedem - odpowiedziała, nie wahając się nawet przez chwilę.
- Nie chrzań - odparłem, usiłując się nie roześmiać.
Gdy już przyznała się do swojego rzeczywistego wieku, zaproponowałem wspólne śniadanie.
- Mam nadzieję, że masz w lodówce szampana i truskawki.
- Sprawdzę - zaśmiałem się i poszedłem do kuchni. Najpierw otworzyłem chłodziarkę na wina. Mieściła dwieście butelek i była niemalże wypełniona. Nie było w tym jednak nic imponującego, najczęściej po prostu kupowałem po kilkanaście butelek ulubionych trunków, żeby nie musieć uzupełniać zapasów zbyt często. Wybrałem dziesięcioletniego Bollingera, po czym otworzyłem lodówkę, mając nadzieję, że znajdę tam truskawki.
Uśmiechnąłem się do siebie, gdy zauważyłem miskę pełną tych owoców. Christina musi dostać premię, pomyślałem i zacząłem przekładać truskawki na talerz.
- Przydałby się jeszcze sos czekoladowy. - Usłyszałem za sobą.
- Już znikasz?
- A co? Potrzebujesz jeszcze czegoś ode mnie? - spytała, a ja wygrzebałem się spod kołdry i usiadłem na brzegu łóżka.
- Ile ty masz lat?
Teraz wyglądała znacznie młodziej niż wczorajszego wieczoru. Mam nadzieję, że jest pełnoletnia, pomyślałem. Bez przesady, nie jest aż tak młoda, zganiłem siebie po chwili.
- Nie wiesz, że dam nie pyta się o wiek? Dwadzieścia siedem - odpowiedziała, nie wahając się nawet przez chwilę.
- Nie chrzań - odparłem, usiłując się nie roześmiać.
Gdy już przyznała się do swojego rzeczywistego wieku, zaproponowałem wspólne śniadanie.
- Mam nadzieję, że masz w lodówce szampana i truskawki.
- Sprawdzę - zaśmiałem się i poszedłem do kuchni. Najpierw otworzyłem chłodziarkę na wina. Mieściła dwieście butelek i była niemalże wypełniona. Nie było w tym jednak nic imponującego, najczęściej po prostu kupowałem po kilkanaście butelek ulubionych trunków, żeby nie musieć uzupełniać zapasów zbyt często. Wybrałem dziesięcioletniego Bollingera, po czym otworzyłem lodówkę, mając nadzieję, że znajdę tam truskawki.
Uśmiechnąłem się do siebie, gdy zauważyłem miskę pełną tych owoców. Christina musi dostać premię, pomyślałem i zacząłem przekładać truskawki na talerz.
- Przydałby się jeszcze sos czekoladowy. - Usłyszałem za sobą.
I diamenty. I dolary. Jesteś cudowny.
OdpowiedzUsuń:D :D
UsuńKasia, obejrz u Niekrytego Krytyka "Miłość na bogato" (3:54), polecam xD
Usuńto straszne, ale mnie też się okropnie skojarzyło z "Miłością na bogato"
UsuńLubię go za lubowanie się w drogich projektantach :D
OdpowiedzUsuń