wtorek, 5 sierpnia 2014

I gave you all

So tell me now, where was my fault?

In loving you with my whole heart?


Mumford & Sons - White Blank Page


Gdybym powiedziała, że byłam wtedy nieszczęśliwa, musiałabym skłamać.

To było najpiękniejsze lato. Duszne, ciepłe noce i my na balkonie, a pod nami rozświetlony tysiącem świateł Paryż - miasto miłości, które po każdym zachodzie słońca budziło się do życia po męczącym, gorącym dniu. Rozedrgane uliczki, rozśpiewani przechodnie i zapach rozmarynu na tarasie. Mogłam oddychać tym miastem, chłonąć je każdą komórką swojego ciała, zatapiać się w nim i przez parę chwil całkiem zapominać, że poza tobą i mną jest jeszcze świat, są jeszcze ludzie, jest cierpienie i smutek. Zapominałam, że muszę zrobić zakupy, nastawić budzik na następny dzień. Ale te wszystkie rzeczy wydawały mi się tak prozaiczne, tak odległe, tak bardzo niepotrzebne. Ale czy naprawdę tak bardzo niewłaściwe było o tym zapominać? Kiedy ja sama czułam się tak bezbrzeżnie szczęśliwa?

Rozmawialiśmy godzinami, a nawet gdy zapadała pomiędzy nami cisza, miałam wrażenie, że niewypowiedziane słowa wiszą gdzieś nad nami zniecierpliwione, czekając tylko, żeby znaleźć się na naszych językach. Ale tak naprawdę nie musieliśmy nic mówić. Czułam się tak jakbyśmy znali się od zawsze. Od początku wiedziałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

- Przy tobie czuję się jakbym był znowu młody - powiedziałeś mi kiedyś. W twoim głosie usłyszałam jakieś dziwne wahanie, które było tak bardzo niepodobne do ciebie, że aż roześmiałam się na cały głos. Pomyślałam jednak, że ja tak naprawdę w głębi duszy czuję się strasznie, strasznie stara. Nie wierzyłam, że w moim wieku można już tyle przeżyć i tyle poczuć. Miałam wrażenie, że już nic nigdy nie dorówna temu, co teraz mamy.

I właśnie wtedy dostałam się na wymarzone studia - historię sztuki na Sorbonie. Kiedy chciałam ci o tym powiedzieć, ty oznajmiłeś mi, że musisz wrócić do Stanów. Chciałeś, żebym pojechała z tobą. Płakałam całą noc. Zawsze myślałam, że te studia są moim marzeniem. Czemu więc byłam taka nieszczęśliwa, wręcz zła na samą siebie? Może po prostu zdałam sobie sprawę z tego, że to ty jesteś moim marzeniem.

Wszyscy próbowali mi to wyperswadować. Audrey, mój ojciec, znajomi. Moja ciotka przyjechała nawet na lotnisko i ze łzami w oczach błagała mnie, żebym została.
- Jesteś taka młoda, nie marnuj sobie życia - prosiła, a ja stałam przed nią niewzruszona, ściskając w dłoni walizkę i śmiałam się jej prosto w twarz. Była zgorzkniałą starą panną, która zamiast walczyć o swoje szczęście w młodości, poddała się i straciła ukochanego. Nie przeciwstawiła się rodzinie, on zmęczony walką o ich miłość, po pewnym czasie stracił zapał i ułożył sobie życie z inną kobietą. A mojej ciotce pozostały tylko jej zgryzota i gorzkie wspomnienia. Nie miałam zamiaru powtórzyć jej błędów.

Oni wszyscy nie rozumieli, że to co mamy jest jak wygrana na loterii. Prawdziwa miłość zdarza się może raz na milion. A ja wygrałam i miałam zamiar zgarnąć całą swoją wygraną. Zapłaciłam już podatek dochodowy od wygranej - przeprowadziłam się do zupełnie obcego kraju, odcięłam się od przyjaciół, zostawiłam wszystko za sobą, sprzedałam mieszkanie, odcinając sobie drogę powrotu. Wiedziałam, że i tak nie będzie mi potrzebna.

Zamieszkaliśmy w dwupoziomowym mieszkaniu w Atlancie. Oświadczyłeś mi się pewnego wieczoru i bardzo szybko wzięliśmy ślub. Znalazłam pracę w jakiejś podrzędnej redakcji. Recenzowałam wystawy nieznanych artystów w nic nieznaczących galeriach. Miałam ciebie, byliśmy razem i byliśmy szczęśliwi. I to mi wystarczało. Tobie jednak szybko przestało to wystarczać.

Wiedziałam, że masz inną. Kobiety chyba instynktownie to wiedzą, mimo że z całych sił starają się temu zaprzeczyć. Ale po prostu w pewnym momencie wszystko się zmienia, czasami stopniowo, czasem od razu. I potem już nigdy nie jest tak jak wcześniej. To naprawdę da się wyczuć. W pewnym momencie zauważasz, że kiedy przynosisz mu kawę do łóżka on tylko mruczy coś pod nosem i wbija nos w gazetę albo kiedy całuje cię na pożegnanie, nie patrzy ci w oczy czy gdy tłumacząc się natłokiem pracy, zapomina o wspólnej kolacji czy urodzinach. Pomiędzy wami jest jakieś niewytłumaczalne napięcie, rozmowy stają się zdawkowe a każda okazana czułość wydaje się nienaturalna. Ale ty to wszystko wytrzymujesz, znosisz to dzień w dzień, bo wciąż masz nadzieję, że wróci, że to ty jesteś tą jedyną, że to ciebie wybrał i że właśnie ciebie kocha. Jednak któregoś dnia on uświadamia sobie, że wiesz. Nawet nie próbuje się tłumaczyć. Kończy się gra pozorów. Jest szczęśliwy, bo nie musi już nic ukrywać. Skoro nie odeszłaś wcześniej to znaczy, że zaakceptowałaś jego zdradę. W końcu więc wyjeżdża z nią na wakacje. Ty próbujesz go zatrzymać, płaczesz, prosisz go, żeby został z tobą, zaczynasz krzyczeć i wtedy on uderza cię po raz pierwszy.

Nawet nie potrafię określić co poczułam. W twoich oczach zobaczyłam błysk - zaskoczenie, niedowierzanie, może odrobinę skruchy. Przepraszam, nie miałem prawa cię uderzyć. Ale powiedziałeś to tylko ten jedyny raz. Potem w twoich oczach widziałam tylko mściwą satysfakcję, złość i poczucie wyższości. 

22.02.2022

- Musimy zrobić pani obdukcję. - Usłyszałam nad swoją głową
- Nie, dziękuję, naprawdę nie ma takiej potrzeby - wymamrotałam. - Po prostu spadłam ze schodów.
Uniosłam wzrok znad swoich splecionych na kolanach dłoni i spojrzałam na lekarza, dokładając wszelkich wysiłków do marnej parodii uśmiechu, jaką udało mi się przywołać na twarz. Był bardzo młody i wydawał się naprawdę zmartwiony.
- Te siniaki nie wyglądają na obrażenia spowodowane upadkiem. Chciałbym też zerknąć na pani nos, jeśli pani pozwoli. - Skinęłam głową. - Wygląda na całkiem niedawno złamany i nastawiony. Chyba dość nieumiejętnie. Trzeba by to poprawić. Boli panią, kiedy tak ściskam? 
- Nie, wcale - odparłam szybko. Spojrzał na mnie, marszcząc brwi.
- Hmm... proponuję, żeby została pani tutaj do jutra, a potem zdecydujemy czy robimy coś z tym nosem, dobrze? - zapytał, kierując się w stronę drzwi. Kiwnęłam głową i osunęłam się na poduszkę. 
- Grace, znalazłeś jej kartę? - Zza drzwi usłyszałam przyciszony szept.
- Tak, była tutaj miesiąc temu na płukaniu żołądka po przedawkowaniu środków nasennych, dwa miesiące temu po złamaniu nosa i trzy miesiące temu ze skręconym nadgarstkiem i złamanym żebrem. Oprócz tego stwierdzono u niej rozległe siniaki. Nie podoba mi się to.
- Myślisz, że ktoś jej to zrobił?
- Nie bądź naiwny. Serio łykasz tę bajeczkę o notorycznym spadaniu ze schodów? - zapytała ostro dziewczyna. - Jeśli jest ofiarą przemocy domowej i próbuje chronić sprawcę to w żaden sposób nie uda nam się jej pomóc. Musimy zadzwonić na policję.
- Masz rację. - Usłyszałam oddalające się kroki.
Szybko odrzuciłam od siebie kołdrę i włożyłam buty. Pobiegłam do recepcji i wypisałam się na własne życzenie. 

3.05.2023

- Straciła pani dziecko. - Młoda dziewczyna, która mnie o tym poinformowała, delikatnie ujęła mnie za rękę. - Bardzo mi przykro.
Chciałam krzyczeć. Ale nie znalazłam odpowiednich słów. Czułam w sobie tylko pustkę i tępy ból w klatce piersiowej w miejscu, w którym powinno być serce. Gardło ścisnęło mi się boleśnie, ale z moich oczu nie popłynęła ani jedna łza. 

Nie chciałam tego przyznać nawet przed samą sobą, ale to było oczywiste, że zaszłam w ciążę tylko po to, żeby cię zatrzymać. To była moja ostatnia histeryczna próba. Ale gdy teraz o tym myślę, wydaje mi się, że tak naprawdę chciałam tego dziecka dla siebie. Czułam podświadomie, że dzięki niemu w końcu uda mi się zaznać choć trochę szczęścia, że tylko ono może sprawić, że zdecyduję się odejść i zacznę zupełnie nowe życie, z dala od ciebie. Ale ty odebrałeś mi moją ostatnią deskę ratunku. Moje nienarodzone dziecko, które już zdążyłam poczuć w sobie i pokochać, przyzwyczaić się do myśli, że zostanę matką, że będę miała dla kogo żyć, że już nigdy więcej nie spróbuję się zabić. To dziecko mogłoby też uratować ciebie.

Straciłam siebie. W momencie, w którym oddałam ci wszystko, a ty mimo to sięgnąłeś po więcej. 
Mogłam odejść i próbowałam wiele razy, ale nie było nikogo, nikogo nie potrzebowałam, nie byłam też potrzebna. Życie upływało obok mnie. Straciłam wszystko. Mnóstwo chwil, kiedy mogłam być szczęśliwa. Może tego nie chciałam. Może odrzucałam od siebie wszystkie możliwości, bo wiedziałam, że nie zasługuję na szczęście, że nie zasługuję na nic. Ty nauczyłeś mnie tak myśleć.

Nawet jeśli już nigdy nie miałam być szczęśliwa, to na pewno mogłam dawać szczęście innym. Tylko, że byłam tak bardzo pusta, tak okropnie jałowa, tak strasznie nieszczęśliwa, tak bardzo skupiona na sobie i swojej sytuacji. Nie mogłam się uwolnić. Pozbawiłam tylu ludzi, tego co było we mnie dobre, mojej miłości, przyjaźni. Świat mógłby być dla mnie zupełnie inny. Niestety nie jest i nigdy nie będzie. Nienawidzę siebie za to.

Wiem na pewno, że dzięki tobie nie potrafię już kochać. Moją największą tragedią jest to, że zmarnowałam całą swoją miłość na kogoś takiego jak ty. Teraz już nikt nie może mnie uratować. I nikt nie uratuje ciebie 21 marca, kiedy przyjdę odebrać ci twoje żałosne życie.

Do zobaczenia, kotku.


10 komentarzy:

  1. Ból i smuteg ._. Szkoda, że nie zabiła go wcześniej, na przykład niebawem po tym, jak dowiedziała się o zdradzie. Już wtedy zasługiwał, a teraz to już w ogóle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie promuj swojej ideologii Wilkinsonowskiej, bo to się źle dla Kitty skończy!

      Usuń
    2. Ale to jest bardzo słuszna ideologia i ja nie rozumiem, co Ci się w niej nie podoba ._. Gdyby w więzieniach był trochę lepszy standard, to bym ją z chęcią wprowadziła w życie nie tylko na blogach...

      Usuń
  2. I dobrze. Misia? Tabletkę? Giwerę? Widzę, że tu nikt nie jest szczęśliwy. (Może założymy jakiś dom opieki? C. będzie babką klozetową.) Na pohybel sk****synom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie okaże się, że wszystkich naszych bohaterów powinno się zamknąć w jakimś ośrodku zanim rozwalą połowę Atlanty hahaha

      Usuń
    2. Kopułę się spuści na Atlantę... I niech wygrają najsilniejsi :D

      Usuń
    3. No to Collie na pewno, z TAKĄ twarzą (Barbiego) nie może zginąć ;D

      Usuń
    4. Ja go widzę jak siedzi sobie na uboczu z miską popcornu na kolanach i patrzy, jak się zabijają. Chyba jest złym człowiekiem :( :D

      Usuń
  3. Wspaniały wpis. Daje dużo do myślenia. I lubię Sophie :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony