wtorek, 19 sierpnia 2014

A Nation Reborn


Życie przodków Thomasa Blackwooda było spełnieniem amerykańskiego snu.

Jego dziadek urodził się i dorastał w Glasgow, wkrótce po ślubie wyjechał jednak do Stanów w poszukiwaniu lepszego życia. Wychowany w wyjątkowo religijnej kalwińskiej rodzinie miał głęboko wpojony szacunek do pieniądza i ciężkiej pracy. Chciał zapewnić żonie i córce dostatnią przyszłość, a emigracja wydawała mu się wówczas dobrym rozwiązaniem. Znalazł pracę w fabryce części samochodowych i nigdy nie narzekał. Czuł się wyjątkowo spełniony zawodowo. Zaprojektował kilka naprawdę ciekawych rozwiązań w układzie hamulcowym, a jedno z nich nawet opatentował. Wszystkim, którzy chcieli go słuchać opowiadał z zapałem o swoim sukcesie. Kiedy przeszedł na emeryturę mówił już tylko o tym. Wkrótce stało się to jego obsesją. Każdego dnia wpadał na genialny pomysł, który, tego był najzupełniej pewien, miał całkowicie zrewolucjonizować współczesny transport. Szkicował plany na serwetkach w restauracji, na piasku na placu zabaw czy na kuchennym stole ku uciesze Thomasa.

Chłopiec mieszkał z dziadkami, bo jego matka była bardziej skupiona na swojej karierze zawodowej niż na wychowaniu syna, a ojciec był tylko anonimowym dawcą informacji genetycznej i w domu Blackwoodów mówiło się o nim wyłącznie szeptem po kolacji, tak żeby Tommy nie usłyszał. Kiedy pierwszy raz poszedł do szkoły czy gdy po raz pierwszy pocałował dziewczynę – jego matka akurat prowadziła badania w Argentynie albo wygłaszała referat na kolejnej konferencji naukowej. Dziadkowie zawsze powtarzali mu, że powinien być z niej dumny, że jego mama zmienia świat. On jednak miał to gdzieś, wiedział tylko, że nigdy nie ma jej przy nim, a bajkę na dobranoc opowiada mu zawsze babcia. Był zły na matkę, kiedy uświadamiał sobie, że już nie pamięta jej twarzy i głosu, ale jeszcze bardziej złościł się na siebie, bo czasami wydawało mu się, że jej nienawidzi. Lubił myśleć o niej jak o zmarłej, w pewien pokręcony sposób tak było mu łatwiej. Mama mnie nie zostawiła, zachorowała i umarła. Każda pocztówka z drugiego krańca świata z okazji świąt czy urodzin przypominała mu jednak, że jego matka gdzieś tam sobie żyje i ma się całkiem dobrze.

Kiedy miał 12 lat dziadkowie powiedzieli mu, że założyła nową rodzinę, a on ma młodszego brata. W przypływie złości zbił akwarium ze złotą rybką, którą dostał na święta i wtedy jeden jedyny raz dziadek go uderzył. Potem przytulił go mocno i wyszedł z pokoju, zgięty w pół, przywalony ciężarem zmartwienia.

Poza tym jednorazowym epizodem Thomas nie sprawiał żadnych problemów. Właściwie można by go nazwać idealnym dzieckiem. Nie trzeba go było zmuszać do odrabiania lekcji czy jedzenia szpinaku i nigdy nie zapominał o myciu zębów przed snem. 

W liceum był gwiazdą drużyny koszykówki i przewodniczącym kółka chemicznego. Ze swoją drużyną doszli do stanowych półfinałów, gdzie jako kapitan zespołu został zauważony przez przedstawiciela Uniwersytetu Iowa i zaproponowano mu stypendium. Jakby tego było mało otrzymał również stypendium naukowe. Kiedy zastanawiał się wspólnie z dziadkami nad wyborem college’u, zadzwoniła do niego jego dziewczyna. Gdy jechał do jej domu, już wiedział, że coś jest nie tak. Barwa i ton głosu Claire mówiły same za siebie. Przeczucie go nie zawiodło. Już w progu rzuciła mu się na szyję i zaczęła wyrzucać z siebie kolejne słowa, wstrząsana szlochem.
- Przepraszam, Tom. Tak bardzo cię przepraszam.
Domyślił się jakie będą jej następne słowa.

Dalej wszystko potoczyło się niczym w pretensjonalnym filmie dla nastolatków. Prosiła go, żeby nie rezygnował dla niej ze swoich marzeń, zaproponowała nawet usunięcie ciąży. Wszystko bezskutecznie. Tom był nieugięty. Wiedział, że nie może jej zostawić. Kochał ją i postanowił sobie, że będzie lepszym rodzicem dla swojego syna niż jego matka. Uparł się i nikt nie był w stanie mu tego wybić z głowy.

Kiedy James skończył rok, Tom rzucił pracę w sklepie z narzędziami i wstąpił do armii. Od razu zainteresował się kryptografią i kryptoanalizą. Zaliczył kilka kursów, zauważono, że radzi sobie zaskakująco dobrze jak na nowicjusza i zaproponowano mu dalsze szkolenie w tym kierunku. Sporadycznie z ajmował się też analizą zdjęć satelitarnych. Miał niesamowity zmysł taktyczny, predyspozycje psychiczne i fizyczne, był zręczny i sprytny. Wprost stworzony do wojska. Nie żałował już swojej zmarnowanej szansy. Czuł się spełniony.

Pierwsza chwila zwątpienia nastąpiła pod koniec 2017 roku, kiedy to wysłano go wraz z oddziałem do stłumienia konfliktu na wschodzie Europy. Thomas nie był przekonany o zasadności działań rządu, o czym wszyscy mówili szeptem, nikt jednak nie ośmielił się tego głośno powiedzieć dowództwu poza nim.
Oni tam walczą o niepodległość. Nie po drodze mi z imperialistyczną polityką naszego rządu.
To niesubordynacja, Tom. Rozkaz jest rozkazem.
Pojechał. Kilka miesięcy później, tuż po spacyfikowaniu jednego z większych miast, doszły do nich zaskakujące wieści z kraju.


Sytuacja w Stanach już od pewnego czasu była niepokojąca. Konflikt pomiędzy republikanami a demokratami narastał od bardzo dawna. Kryzys ekonomiczny nie oszczędzał nikogo. Tuż przed ich wyjazdem napięcie społeczne było już niemal namacalne. Bezrobocie rosło w zastraszającym tempie, w poszczególnych stanach zapanowała anarchia, prawa znoszono i ustanawiano z niekontrolowaną dowolnością. Kongres praktycznie stracił swoje znaczenie w procesie legislacyjnym. Wszystkie organy państwowe stopniowo zmieniały się w nic nieznaczące wydmuszki. Prezydent odebrał kongresmenom inicjatywę ustawodawczą, skupiając teraz w swoim ręku zarówno władzę wykonawczą jak i ustawodawczą. Jego rządy zaczęto definiować jako autorytarne.  W armii początkowo stojącej murem za prezydentem nastąpił rozłam, zainicjowany zaangażowaniem wojsk w konflikt w Europie. Frustracja wśród obywateli rosła i odnotowywano coraz częstsze przypadki masowych strzelanin a nowe prawo stanowe nie wyznaczało jasnych zasad dostępu do broni. Ludzie wyszli na ulice. Wojsko skierowane do stłumienia protestów, w większości przypadków odmówiło kooperacji. W Illinois powstało nowe stronnictwo polityczne, nawołujące do radykalnych zmian. Zgromadziło ogromne poparcie społeczne i z pomocą wojska dokonało przewrotu. Zaraz po objęciu władzy mianowali się Nowymi Ojcami Założycielami i zatwierdzili 28 poprawkę do Konstytucji ustanawiającą 21 marca Nocą Oczyszczenia.

Chleba i igrzysk. Kilka procent bezrobocia, niski wskaźnik przestępczości. Sukces!
Ale jaka była tego cena? Ilu ludzi poświęciło swoje życie? Ilu ludzi zmieniło się w potwory tej jednej nocy i już nigdy nie przestało nimi być? A może każdy ma bestię w sobie? Może ona tylko czeka, żeby spuścić ją ze smyczy?

it's not about
win or lose
because we all lose
when they feed on the souls of the innocent
blood drenched pavement
keep on moving though waters stay raging
in this maze you can lose your way
it might drive you crazy but don't faze you no way

Matisyahu - One Day

6 komentarzy:

  1. omg, świetnie napisane! *chowa się ze wstydu*

    OdpowiedzUsuń
  2. Blackwood wpadaj na kawę, dosypię Ci czegoś magicznego i halucynogennego, by wyciągnąć z Ciebie, co trzeba zrobić by tak pisać.

    Z wyrazami szacunku,
    Daniel Langley.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaj się, dałaś czarno-białe zdjęcie, żeby nie było widać rudego zarostu! Jaki ten facet jest... mniam :3 Kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czarno-białe zdjęcie rudej brody jest niczym zbrodnia przeciwko ludzkości :(

      Usuń
  4. Kłaniam się w pas umiejętnościom tak znacząco przewyższającym moje skromne. I przy okazji chowam ze wstydu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *kładzie palec na ustach* ciiiiii nie bluźnij, dziecko :D

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony