piątek, 15 sierpnia 2014

. . .

21.07.2016
Przez chwilę nie wiedziałem, jak powinienem się zachować.
- Nie możesz być pewna - powiedziałem, i delikatnie objąłem Valerie ramieniem. - Może zareaguje lepiej, niż ci się wydaje. Wiem, że nie jest zbyt odpowiedzialny, ale nie wygląda na kogoś, kto zostawiłby ciężarną dziewczynę.
Znów zaniosła się płaczem. Nie miałem pojęcia, co robić. Moje kontakty z ludźmi ograniczały się zazwyczaj do krótkich, płytkich rozmów na nieistotne tematy. Starałem się unikać emocji innych ludzi, nawet moje własne były dla mnie czasem zbyt skomplikowane. A teraz siedziała obok mnie zapłakana dziewczyna, której musiałem... Nie, to nie jest odpowiednie słowo. Chciałem. Której chciałem pomóc. Nie zdawałem sobie sprawy, że jestem dla niej aż tak ważny, żeby przychodzić z takim problemem właśnie do mnie.
- Nie wiem co będzie gorsze - wyznała, gdy uspokoiła się nieco.
- Co masz na myśli? - zaniepokoiłem się.
- Nie sądziłam, że moje życie będzie tak wyglądać. Miało być inaczej. Mieliśmy być szczęśliwi. Wiedziałam, że on ma swoje problemy. Ale myślałam, że mogę mu pomóc - mówiła szybko, krótkimi, urywanymi zdaniami, jakby zbyt długa przerwa na oddech mogła wywołać kolejny atak płaczu. - Poświęciłam wszystkie swoje marzenia. I stopniowo było coraz gorzej. Czasem naprawdę się go boję. Nie chcę, żeby moje dziecko miało takiego ojca. Ale mieszkanie jest jego. Nie będę miała dokąd pójść. Niezależnie od tego, co on postanowi, będzie źle. A ja nie mogę zrobić nic, tylko przyjąć jego decyzję.
- Możesz coś zrobić - zacząłem. - Możesz zostać tutaj. No wiesz, dopóki nie staniesz na nogi - zaproponowałem bez zastanowienia. Valerie popatrzyła na mnie pytająco. - Mieszkanie jest duże, pomieścimy się - dodałem. - No nie patrz tak - roześmiałem się. - Zastanów się nad tym i daj mi znać, gdy już podejmiesz jakąś decyzję.


Dwie ostatnie lekcje zostały odwołane, jedna z klas, którą uczyłem, była na wycieczce. Po raz pierwszy od dawna udało mi się wrócić do domu wcześniej. Wyciągnąłem listy ze skrzynki i zacząłem je przeglądać. Pomiędzy rachunkami i ulotkami reklamowymi znajdowała się szara koperta. Nic nie było na niej napisane, ktoś musiał wrzucić ją prosto do mojej skrzynki na listy. Zaniepokoiło mnie to. Otworzyłem kopertę powoli. W środku znajdowała się mała, żółta karteczka. Masz coś, co należy do mnie..., przeczytałem.
Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do opiekunki Marceline.
- Gdzie jesteście? - spytałem.
- Na placu zabaw - odparła dziewczyna, nieco zbita z tropu moim wyraźnie zaniepokojonym tonem.
- Wracajcie tak szybko, jak to możliwe - poleciłem i rozłączyłem się.

5 komentarzy:

  1. MOGĘ GO ZABIĆ NA CZYSTCE MOGĘ MOGĘ? To tylko król wampirów, nie będzie się liczyć jak po normalnej istocie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz <3 Na to liczę ^^ huehuehue

      Usuń
    2. Skoro Will to Simon, a król wampirów to król wampirów... czy to oznacza, że Valerie jest demonem?

      Usuń
  2. *czeka na powtórkę 'Uprowadzonej'* *myśli, jaki Han... Mads byłby genialny w głównej roli*

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony