czwartek, 14 sierpnia 2014

Business.

Wrzuciłam truskawkę do kieliszka szampana, który podał mi Gabriel. Zachowywał się dość swobodnie, więc czemu ja miałabym być nadmiernie powściągliwa?
"Bo to on tu płaci? Och, przymknij się."
Oparłam się o wysepkę kuchenną i popijałam alkohol śledząc mężczyznę schylającego się po coś jeszcze do lodówki.
- Co robisz w przyszły czwartek? - Zapytał, jakbym była jego przyjaciółką, z którą umawia się co tydzień na brunche.
- Masz na myśli ten za dwa tygodnie, tak? - Upewniłam się. Nie mógł przecież myśleć o najbliższym czwartku, ten przypadał na Noc Oczyszczenia.
- Nie, kociaku. Najbliższy czwartek. - Pociągnął łyk ze swojego kieliszka, po czym podszedł do mnie bliżej. W pierwszej chwili miałam ochotę instynktownie odsunąć się, niemal drżąc na myśl zbliżającego się 'święta'.
- Bo ja na przykład mam ochotę wypić dobrą whisky, po czym spędzić całą noc kochając się namiętnie z jakąś śliczną dziewczyną. - Zbliżył usta do mojej szyi.
- Nie pracuję w święta. - Rzuciłam, zajadając się truskawką.
- Chodzi ci o pieniądze? - Cofnął się i uniósł brwi, zaskoczony - Jeśli tak, to zapłacę ile...
- Nie, nie chodzi mi o stawkę. - Zaprzeczyłam, może trochę zbyt szybko - Po prostu skąd mam wiedzieć, że nie jesteś na przykład psychopatą mordującym dziewczyny w tę noc? - Próbowałam obrócić to w mroczny żart.
Ta sugestia chyba nie spodobała się mężczyźnie
- Zrozum. To nic osobistego, po prostu mam swoje zasady. Nie mam ich zbyt wiele, ale trzymam się tych, które mi pozostały. I jedną z nich jest fakt, że nie pracuję w czystkę. - Oświadczyłam, tym razem dość spokojnie. - Nawet za dziesięciokrotność stawki.
- Zostaw mi swój numer. Zadzwonię i odmówisz mi, jeśli rzeczywiście zmienisz zdanie... - Postanowił.
Cóż, nie miałam zbyt wiele do stracenia, a niczego nie chciałam bardziej, niż bycie jego numerem jeden w ostatnio wybieranych połączeniach, zapisałam mu więc swój numer.
Nie ufał mi, więc zadzwonił, by usłyszeć czy mój telefon rzeczywiście się odezwie. Usłyszał jedynie wibracje dochodzące z mojej torebki, ale to mu w zupełności wystarczyło. Nie przejęłam się tym sprawdzaniem, sama miewałam świra na punkcie zaufania. Taki zawód.
- Jeśli nie będę mogła odebrać... miło było Cię poznać. - Uśmiechnęłam się szeroko, dopijając szampana.
- Nie masz porządnego systemu zabezpieczeń? - Zdziwił się. Cóż, tacy jak on oglądali czystkę wyłącznie w wiadomościach następnego dnia rano.
- Myślisz, że ludzi Graya to powstrzyma, jeśli postanowią się mnie pozbyć? - Przewróciłam oczami.
Dostrzegłam na jego twarzy pewną zmianę, ale założyłam, że po prostu nie podoba mu się sposób w jaki wyrażam się o jego znajomych.
"Powinnam się bardziej pilnować." - Ostatnio powtarzałam to nader często. - "Ugh"
- Dziękuję za śniadanie. - Zjadłam jeszcze jedną truskawkę. - Zamówisz mi taksówkę? - Zapytałam, zmieniając temat. W końcu nie znałam adresu pod którym mieszkał.
- Tylko jeśli obiecasz mi, że zobaczę cię tu w czwartek. - Nie pozwalał mi się zbytnio odsunąć.
- Zobaczę co się da zrobić?


Przeliczając pieniądze na tylnym siedzeniu taksówki zauważyłam, że nie doceniałam tego faceta. Był hojny. Coraz bardziej podobała mi się nowo nawiązana znajomość. Oczywiście czysto... biznesowo.
Sprawdziłam komórkę. Sześć nieodebranych. Cecil trzy razy, Bets i numer z którego dzwonił Gabriel. Zapisałam go od razu. Postanowiłam zostawić sobie rozmowę pt. "Mam nadzieję, że masz dla mnie dużo kasy za to co wczoraj zrobiłaś na imprezie, bo wiem jak wcześnie wyszłaś." na sam koniec i oddzwonić do Cecila, który nie mógł się ze mną skontaktować od kilku godzin. Oczywiście nie mogłam zacząć od "Cześć idioto" w taksówce i tak byłam wystarczająco podejrzaną klientką. Poczekałam aż znajdę się w zaciszu własnego mieszkania by spokojnie porozmawiać z bratem i usłyszeć o wszystkim co działo się do końca imprezy.

3 komentarze:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony