niedziela, 27 lipca 2014

The fight inside

Był to pierwszy od prawie trzech tygodni słoneczny dzień, a postanowiłem spędzić go w mieszkaniu. Już od jakiegoś czasu zacząłem poświęcać więcej czasu różnym atlasom anatomii, pracom najlepszych doktorów medycyny, a dziś, w słoneczną niedzielę, postanowiłem obejrzeć nagranie wideo z operacji przeszczepu płuc. To jedyna rzecz, która mogła odciągnąć moje myśli od nieustannych wyrzutów sumienia. Ostatni raz opuściłem niedzielne nabożeństwo w wieku 13 lat. kiedy tuż przed wyjściem z domu usłyszałem pisk matki. Stała w kuchni niczym sparaliżowana i wskazywała palcem na uchylone okno. Nie trudno było zorientować się o co chodzi. Po białej framudze ciekły stróżki jasnej krwi, a kot zawieszony gdzieś w połowie okna, z prawą łapą i głową w kuchni, a resztą ciała na zewnątrz, wydawał ostatnie podrygiwania. Posadziłem matkę w salonie na kanapie, a sam zacząłem zbierać z okna resztki naszego ukochanego, rudego persa. Zakopałem go pod krzewem róży w ogrodzie, po czym dokładnie zmyłem z okien krew i nadtrawione śniadanie, które wydostały się z rozdartych trzewi.

Włączyłem nagranie z sali operacyjnej, w myślach starając się omówić dokładnie zabieg. Lekarz nie tknął jeszcze nawet skalpela, gdy telefon zawibrował. "Wiadomość SMS od Grace Archer."

Moja partnerka w prosektorium już od pierwszych zajęć odnosiła się do mnie z pogardą, jakby studiowanie medycyny czyniło ją istotą lepszą od ludzi wokół. A teraz nagle chciała się spotkać? W piątek ledwie na nią spojrzałem, a już obruszyła się jak dzika kotka. Z pewnością nie znała obopólnej przyjemności z dotykania kobiecego ciała, a też nie zamierzałem jej uświadamiać. Za bardzo irytowałą mnie przechwalaniem się wiedzą. Przecież wystarczyło powierzchownie zajrzeć do jej notatek, błędy rzucały się w oczy już od pierwszej strony. Ale skoro uważa, że wtorkowe zajęcia odbywają się w labolatorium

Owa sytuacja wybiła mnie z rytmu na tyle mocno, że odruchowo sięgnąłem po leżącą na stoliku podręczną Biblię i zacząłem czytać coś zupełnie przypadkowego.




«Tak mówi Pan, Bóg Izraela: "Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego"». Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. Wj 32, 27-28

Cienkie kartki papieru łaskotały moje dłonie. Strony były niemalże przezroczyste, wręcz dało się dostrzec pod pierwszą linijki tekstu z kolejnej. W moim umyśle rodziła się niepokojąca myśl, którą rozwijałem z uczuciem podekscytowania, rozchodzącym się drżeniem po całym ciele. Czyż czystka nie jest podobna do biblijnych klęsk śmierci?


Sięgnąłem po telefon, by odpisać na wiadomość Grace. Jedna rzecz zapadła mi w pamięci szczególnie, a mianowicie jej specyficzne poglądy na temat religii. W obecnej sytuacji ciekawość zwyciężała z niechęcią wobec grzeszników, chciałem spojrzeć na świat z innej perspektywy.

7 komentarzy:

  1. Bardzo interesująca postać i do tego miło się czyta ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjątkowo podoba mi się jego religijność, a właściwie pryzmat religijności przez który patrzy na czystkę. Zupełnie nowe spojrzenie. Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę na Wasze słowa ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwagi o Grace są bezcenne xD Ja chcę więcej :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. notatki prowadzi celowo błędne, żeby Leo nie zaglądał jej w zeszyt, w domowym zaciszu dzień w dzień zapisuje oddzielny notatnik pełen prawidłowych terminów. buźka

      Usuń
  5. Wow podoba mi się ;) Bardzo ciekawa postać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow ta postać jest strasznie interesująca! ;D Bardzo mnie ta notka zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony