poniedziałek, 28 lipca 2014

. . .

- Czy to nowa sukienka? - spytałem, gdy do biura weszła moja sekretarka, niosąc kawę. Przytaknęła, uśmiechając się nieśmiało. - Świetnie wyglądasz, Lucy, ale przydałyby ci się nowe kolczyki - stwierdziłem. Wypisałem czek na jakąś niewielką sumę i podałem jej. - Uznaj to za premię - uśmiechnąłem się. - I dziękuję za kawę.
Lucy wyszła, a ja spojrzałem na zegarek. Miałem akurat jeszcze trochę czasu przed umówionym spotkaniem. Wyciągnąłem tablet i zacząłem szukać jakiegoś odpowiedniego krawata. Przeglądałem różne strony internetowe, ale nie mogłem znaleźć nic ciekawego. Ralph Lauren miał zbyt zwyczajną ofertę, Alexander McQueen - zbyt mroczną. Kiton mnie nie zawiódł, problemem było tylko to, że najbliższy sklep znajdował się w Miami.
Dokończyłem kawę i wyszedłem ze swojego biura. Lucy porządkowała akurat jakieś nudne dokumenty.
- Moja droga, zarezerwuj dwa bilety do Miami na jutro. Wybierzemy się na zakupy - zapowiedziałem. - Tylko postaraj się, żebyśmy wrócili jakoś wcześnie, muszę się wyspać przed imprezą - dodałem i wyszedłem.

Na spotkanie z moim krawcem spóźniłem się nieznacznie. Miałem odebrać gotowy już garnitur, ale okazało się, że będzie trzeba wprowadzić kilka poprawek.
- Mówiłem ci, Luigi, że rękawy muszą być krótsze - powiedziałem. - Mam nadzieję, że na jutro wszystko będzie idealnie. Nie chciałbym być zmuszony do znalezienia sobie nowego krawca...
Postanowiłem postraszyć go odrobinkę, mimo że ten niezbyt szczupły, delikatnie mówiąc, Włoch, który zawsze chciał być projektantem, ale był zbyt mało kreatywny, nigdy mnie jeszcze nie zawiódł. Lekkie zwiększenie motywacji nigdy nikomu nie zaszkodziło, a na piątkowej imprezie chciałem wyglądać perfekcyjnie. Nie mogłem sobie pozwolić na założenie jednego ze starych garniturów.


Gdy już to załatwiłem, wybrałem się do Article 14 na obiad. Nawet lubiłem tę restaurację i często tam zaglądałem, szczególnie po zakupach albo spotkaniu z Luigim. Zamówiłem łososia z truflowym risotto i bobem oraz dobre wino. To było, moim zdaniem, ich najlepsze danie.
Po skończeniu posiłku i wynagrodzeniu uroczej kelnerki wysokim napiwkiem, stwierdziłem, że czas wracać do domu. Niestety, mój szofer miał dzisiaj wolne. Dzieciak mu się urodził, już trzeci. Wydawał się być z tego zaskakująco zadowolony. Ja jednak powodów do radości nie miałem - musiałem pojechać do domu taksówką.

3 komentarze:

  1. Moje ulubione męskie imię <3 (I wygląd jednej z ulubionych postaci H.) Lubię go i czekam na to, jakim go wykreujesz ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony