niedziela, 27 lipca 2014


Marceline spała już od paru godzin. Odłożyłem książkę i również miałem zamiar położyć się spać, ale przypomniałem sobie o Ellie, uczennicy, której poleciłem, aby do mnie napisała. Włączyłem laptopa. Zegarek na ekranie poinformował mnie, że już po pierwszej. Nie wiedziałem, czy opłaca się w ogóle sprawdzać pocztę. Dziewczyna pewnie już śpi i nie zdąży odczytać mojej wiadomości. A nawet jeśli odczyta - przecież nikt normalny nie rozwiązuje zadań matematycznych w środku nocy. Stwierdziłem jednak, że wypadałoby spełnić obietnicę i wszedłem na skrzynkę mailową. Wśród reklam i zasubskrybowanych kiedyś, ale nigdy nie czytanych newsletterów znalazłem wiadomość od Ellie. Zdziwiło mnie, że dziewczyna ma problem z dosyć prostym zadaniem, zazwyczaj dobrze radziła sobie nawet z tymi trudniejszymi. Odpisałem jej, wyjaśniając w jaki sposób dojść do prawidłowego wyniku. Po chwili zastanowienia dodałem jeszcze przeprosiny, za to że nie udało mi się odpisać wcześniej oraz informację, że jeśli nie będzie miała jutro pracy domowej, nie wyciągnę konsekwencji. Ku mojemu zaskoczeniu, po kilku minutach otrzymałem odpowiedź. Podziękowała mi i zapewniła, że zrobi zadanie, ponieważ i tak ma problemy ze snem.
Ja takich problemów nie miałem, więc wyłączyłem komputer i położyłem się spać.

4.09.2010
Spojrzałem na zegarek. Za dziesięć minut miały zacząć się moje pierwsze zajęcia dodatkowe. Od trzech lat prosiłem dyrektora szkoły o zgodę na ich przeprowadzenie i dopiero teraz ją otrzymałem. Uczniowie powoli zbierali się w sali. Większość stanowili chłopcy.
Równo o czternastej do klasy wbiegła niska dziewczyna w za dużej koszuli flanelowej.
- Proszę zamknąć drzwi - zwróciłem się do niej.
- No, idź już na lekcję. Widzimy się na przystanku! - krzyknęła do kogoś znajdującego się na korytarzu, zanim wykonała moje polecenie.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłam - powiedziała, zajmując miejsce.
- Przyszła pani, ledwo co, ale jednak, na czas, panno...?
- Valerie Moore - przedstawiła się i uśmiechnęła szeroko, niezrażona moim lekko ironicznym tonem.
- No to zaczynamy - stwierdziłem i przeczytałem uczniom regulamin uczestnictwa w zajęciach. Następnie nakreśliłem zakres tematyczny, jakim mieliśmy się zajmować. - Czy są jakieś pytania?
Z całej piętnastki zgłosiła się jedynie Valerie.
- Jak często będą się odbywać zajęcia?
- Co dwa tygodnie - odparłem.
- Dlaczego tak rzadko? - W jej głosie dało się usłyszeć coś w rodzaju oburzenia. Reszta uczniów posłała jej zaskoczone spojrzenia.
- To jest raczej pytanie do pana dyrektora - zaśmiałem się, po czym przeszedłem do właściwego tematu zajęć.

6 komentarzy:

  1. Robi się ciekawie z tą Valerie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZYZNAJ SIĘ ŻE PROWADZI DEMORALIZUJĄCĄ GENDEROWĄ EDUKACJĘ SEKSUALNĄ I STĄD WZIĘŁA SIĘ MARCELINE. PRZYZNAJ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile razy mam Ci mówić, że to zajęcia z matematyki?! XD

      Usuń
  3. Będzie skandaliczny romans. Czuję to ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie House'owskie klimaty :D (Czemu ja nigdy nie miałam fajnego nauczyciela matematyki?)

    OdpowiedzUsuń
  5. Olala uuuuuu Nie no teraz nie wytrzymam, muszę więcej! *.* Ależ mnie to zaciekawiło! ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony