sobota, 26 lipca 2014

in a world so cold

Wsiedliśmy razem z Marceline do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Zatrzymaliśmy się na parkingu przed kwiaciarnią i weszliśmy do środka.
- Wybierz jakieś kwiatki, kochanie - zwróciłem się do córki. Po chwili zastanowienia wskazała na białe róże. Kupiłem siedem, po czym wróciliśmy do samochodu. W tym samym momencie zaczął padać deszcz. Wysiadłem z pojazdu, żeby sprawdzić, czy mam w bagażniku parasol. Najwyraźniej trochę zmokniemy, pomyślałem, zauważając jego brak.

11.03.2017
Przechadzałem się nieco opustoszałym szpitalnym korytarzem. Byłem przekonany, że, ze względu na późną porę, nie pozwolą mi się zobaczyć z Valerie. Chciałem tylko porozmawiać z jej lekarzem. Mężczyzna w końcu wyszedł z sali.
- Przykro mi to mówić - zaczął, widząc mój pytający wzrok. - Nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Gdyby zaczęła leczenie wcześniej...
Gdyby zaczęła leczenie wcześniej, Marceline nie leżałaby teraz w łóżeczku na oddziale neonatologicznym. Nie czekałaby, aż zabiorę ją do miejsca, które miało się stać jej domem. Jej córka po prostu by teraz nie istniała. Jej córka. Nasza córka. Nadal nie mogłem się przyzwyczaić do tej myśli. Nigdy nawet nie rozważałem możliwości posiadania dzieci. Los jednak zadecydował inaczej.
Tak, jak podejrzewałem, nie pozwolono mi się już z nią zobaczyć. Lekarz polecił mi przyjechać najwcześniej następnego dnia po ósmej, ale Valerie zmarła nad ranem.
Byłem zły, ale nie tylko na bezdusznie trzymającą się regulaminów służbę zdrowia. Przede wszystkim byłem zły na zimny, nielogiczny, chaotyczny świat. Świat, który pozwalał na to, aby dwudziestotrzyletnie dziewczyny umierały, zamiast podróżować i spełniać swoje marzenia. Świat, który pozwalał, aby córki i synowie byli pozbawieni swoich matek i ojców. Świat, w którym byliśmy tylko dziećmi przypadków i decyzji podjętych na długo przed naszymi narodzinami.


Opady deszczu nie ustawały. Wypiąłem Marceline z fotelika i wziąłem kwiaty. Zabrała mi je, zanim jeszcze zdążyliśmy przekroczyć bramę cmentarza.
- Tato, myślisz, że mama jeszcze kiedyś wróci? - spytała, gdy stanęliśmy przed grobem Valerie.
Poczułem napływające do oczu łzy.
- Nie, Słoneczko - odparłem. - Śmierć jest nieodwracalna. Ktoś, kto umarł, nie jest w stanie powrócić do życia - wyjaśniłem. - Niezależnie od tego, jak bardzo byśmy chcieli.
- Szkoda.
- Owszem, szkoda... - zamyśliłem się. - Połóż kwiaty i wracajmy do samochodu, zanim całkiem przemokniemy.

7 komentarzy:

  1. Piękne. Kocham Twojego postacia za pewne spostrzeżenia. Że tak niewinne spytam: ile Marceline ma lat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło coś takiego "usłyszeć" :) A Marceline ma 7 lat.

      Usuń
  2. Smutne ;( bardzo podoba mi się sposób budowania twojej postaci ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Marceline - is it just you and me and the wreckage of the world? It must be so confusing for a little girl... <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach... prawie się popłakałam :'(

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony