piątek, 6 lutego 2015

Gdy zabrakło mi naczyń do rozbijania, postanowiłam wyjść na spacer, zanim zdołam zrobić coś głupiego. Głupszego, niż pozbycie się całej zastawy.
Mimo, że piwnica była zamknięta, usłyszałam wydawane przez Richarda dźwięki i, nie sprawdzając nawet, jak jest pogoda, wyszłam. Okazało się, że pada, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Nie zamierzałam wracać po kurtkę do domu, w którym właśnie umierał mój mąż. Co najgorsze, umierał z wdzięcznością.
Nie zważając na brzydką pogodę, spacerowałam po okolicy, zastanawiając się, co poszło nie tak. Richard miał być przerażony i błagać mnie o litość, tymczasem podziękował mi. Na dodatek teraz, gdy już prawdopodobnie nie istniał, dalej siedział w mojej głowie.
Nie zdołałam się go pozbyć i nie byłam pewna, czy kiedykolwiek zdołam.

Miałam zamiar wrócić do domu, ale zobaczyłam samochód tej zabawnej dziewczyny, która jadła kiedyś u mnie obiad, więc postanowiłam podejść. Zawsze to lepszy pomysł, niż powrót do pełnej kawałków szkła kuchni.
Dopiero gdy usiadłam na siedzeniu pasażera, poczułam jak bardzo przemoczona jestem.
- Podwiozę cię do domu - zaproponowała.
- Nie zamawiałam księcia z bajki - odparłam szorstko, sama nie wiedząc dlaczego.
- Może chociaż zamówisz ciepłe ręczniki?
- To już prędzej - stwierdziłam. - Ręcznik w sumie by się przydał.

1 komentarz:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony