środa, 22 października 2014

Nadal nie mogłem do końca przywyknąć do mieszkania u Adama. W tym domu przewijało się tak wielu ludzi, że dopiero po kilku dniach zapamiętałem ich imiona. Wiedziałem, że wysoki chłopak o jasnych włosach robił świetne śniadania i, że jego przyjaciel, znacznie drobniejszej budowy uwielbiał kręcić się wokół o równie nieboskich porach.
O wiele ważniejsze było to, co działo się w nocy. Potrafiliśmy wraz z Adamem zdecydować, że czwarta nad ranem to doskonała pora na spacer, albo, że piknik składający się z hot-dogów i pepsi na stacji benzynowej tuż po pierwszej to symptom racjonalnego żywienia. Właśnie w ciągu jednej z takich nocnych eskapad zatrzymaliśmy się na ławce w parku nieopodal którego się poznaliśmy.
- Powinienem wrócić do pracy. - Westchnąłem ciężko.
- Poważnie to rozważasz? - Adam spojrzał na mnie z niedowierzaniem znad swojej zupki chińskiej, którą jadł na sucho.
- Jeśli nie pojawię się tam pojutrze, sami mnie znajdą. - Wzruszyłem ramionami. - Poza tym potrzebujemy kasy.
- Mówiłem ci, żebyś się o to nie martwił.
Rozsiadłem się wygodnie, obejmując mężczyznę ramieniem.
- Słabo wychodzi mi bycie twoim utrzymankiem. - Zażartowałem.
- Nie narzekam.
Nie mogłem przyzwyczaić się do faktu, że ten posąg z marmuru potrafił czasem żartować. Pocałowałem go delikatnie, czując, jak uśmiecha się łobuzersko.
- Powinienem też zabrać swoje rzeczy z domu Jackie. Zostawiłem tam sporo drobiazgów, miałem spędzić u niej kilka dni... - Westchnąłem.
- Możemy się tam wybrać jutro rano. Jeśli chcesz. - Zaproponował, dość ostrożnie.
- Jeśli tylko zdołam tam wejść...

5 komentarzy:

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony